wtorek, 14 czerwca 2016

#2 Pod mostem

Wiecie na czym polega mój obecny problem? Na studia muszę się wyprowadzić, bo w moim pobliżu nie ma uczelni z kierunkiem, który by mnie interesował. A jeśli się wyprowadzić, to dokądś. Tylko dokąd?


Na początku byłam przekonana, że akademik to super sprawa. Ale im bliżej do tego wyboru, tym mniej mnie on przekonuje. Lubię mieć względny spokój. Są dni, kiedy aż się rwę na imprezę, ale są też takie, które wolę spędzić z kubkiem herbaty i laptopem na kolanach. I na takie dni potrzebuję swojego własnego kącika, pokoju, łóżka, w którym mogę się zwinąć w kulkę i hibernować.

No i w poszukiwaniu takiego miejsca, przeglądam OLX od godziny i dochodzę do wniosku, że chyba
bardziej opłaca mi się jeździć codziennie 100 km autem, niż wynająć chociażby pokój. Nigdy nie orientowałam się w cenach nieruchomości, bo mieszkam w swoim przytulnym rodzinnym domu i z własnej woli bym go nie opuściła. To oczywiste, że chcę mieszkać w pokoju, który będzie mi się podobał. Każdy lubi otaczać się ładnymi rzeczami, a ten pokój będzie mi służył do chociażby nauki, która będzie w tym czasie najważniejsza. Nie może być w nim rozwalonej kanapy sprzed czasów komuny i biurka, które zostawili w nim po sobie Niemcy.
 Pokoje, które nie odpychają cenowo, odpychają wyglądem. Z ciekawości sprawdziłam cenę mieszkań w różnych miastach i wniosek jest smutny. Za pokój we Wrocławiu wynajmiesz dwupokojowe mieszkanie w Zielonej Górze. Wiem, że ceny mieszkań w dużych miastach są wyższe, ale żeby cholera aż tak?
Mam znajomych, którzy mieszkają w mieszkaniach studenckich i mało kto powtórzyłby wybór. Nigdy nie wiesz na jakich ludzi trafisz, a jak trafisz źle, to na czas umowy musisz się z nimi męczyć, a w ciągu roku studenckiego też trudno jest zmienić miejsce zamieszkania. Jestem osobą, która ceni sobie prywatność, najbardziej urządzałoby mnie mieszkanie w kawalerce. Nie musiałabym patrzeć na niczyje brudy, i nikt nie musiałby patrzeć na moje. Ale ceny kawalerek to już naprawdę kosmos. Tak jak na pokój ewentualnie mogłabym przystać, tak żeby wynająć kawalerkę musiałabym chyba wygrać w totka. Może nie powinnam szukać tych ofert już teraz, i nastawiać się pesymistycznie do nowego rozdziału w życiu zatytułowanego "studia", a pod koniec wakacji oferty spadną mi z nieba.

10 komentarzy :

  1. Tym wpisem przypominałaś mi co ja przechodziłam kilka lat temu. I niestety trafiłam na takie osoby, które dostatecznie obrzydziły mi mieszkanie z kimś obcym. Studia rzuciłam, ale z innego powodu, jednak mimo wszystko chciałabym się wyprowadzić z mojej wsi, ale tak jak napisałaś wyżej - ceny i mieszkanie z kimś obcym odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy student to przechodził, bo nie znam osoby, która chwaliłaby studenckie mieszkanie :D

      Usuń
  2. Co prawda na studiach nie byłam, ale przez rok mieszkałam w Holandii i wynajmowałam mieszkania z obcymi ludźmi, ale mi to raczej nigdy nie przeszkadzało. No, ale ludzie są różni :)
    Pozdrawiam i zapraszam! ♥
    http://marianna-pisze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie zależy od tego, na kogo się trafi ;)

      Usuń
  3. Znam ten ból, bo obecnie jestem na tym samym etapie życia :/ Planujemy mieszkanie ze znajomymi po 2 osoby w pokoju, więc też nie będzie za ciekawie. Nasze finanse i tak są mocno ograniczone, dlatego jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe to nie wyobrażam sobie cudów, mam nadzieję nie znaleźć tylko jakiegoś poniemieckiego granata w szafie ;)
    streetsimple.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje szczęście, że masz znajomych, którzy wybierają się tam gdzie, Ty :) Ja niestety jestem skazana na obcych, lub bankructwo :D

      Usuń
  4. A nie myślałaś o wynajęciu mieszkania ,np. z koleżankami? W Warszawie ceny pokoju wahają się mniej więcej od 800zł w wzwyż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanki nie wybierają się tam gdzie ja niestety.

      Usuń
    2. No to kiepsko :(. Co planujesz?

      Usuń
    3. Fizjoterapię na wrocławskim AWFie ;)

      Usuń