piątek, 5 sierpnia 2016

CZYMŻE JEST MIŁOŚĆ BEZ FACEBOOKA?

-... no, i po tym wszystkim on nawet do mnie nie zadzwonił, rozumiesz? Nawet smsa nie wysłał. Po prostu miał to wszystko w dupie.
- Twój pradziadek poszedł na wojnę, i nawet nie zadzwonił, rozumiesz? Nawet smsa nie wysłał.
- To nie to samo
- Oczywiście, że nie to samo. Ale co wy byście zrobili bez tych smartfonów? Mi to dziadek raz na dwa tygodnie list przysłał, a nigdy nie miałam wątpliwości co do tego, czy mnie kocha. Jak do mnie nie pisał to o mnie myślał, no i po co się obnażać?





Warto jest czasem odwiedzić babcię. Babcia zna życie jak nikt inny, i na każdy problem ma tyle rozwiązań, ile lat. 
Nigdy się nie zastanawiałam nad tym, jak babcia poznała dziadka, a to całkiem ciekawy temat. No bo niby jak? Bez facebooka się nie da. Teraz nikt nie powie, że poznał swoją miłość bez używania mediów. 
Sama przeżyłam kilka romantycznych bajek, które zaczynały się na brzegu morza o zachodzie słońca, przy szumie fal, przy dźwięku muzyki płynącej z przybrzeżnej knajpki... Tylko, że każda znajomość z jakimkolwiek Enrique w końcu przenosi się na facebooka. Bo jak inaczej? Przecież nie będę czekała, aż do mnie przyjedzie. A jeśli będę, to będę się przez cały ten czas zastanawiała, ile już ma takich jak ja. Więc lepiej jest, jak chodzę z telefonem i gapię się w ekran kontrolując poczynania mojego Enrique zostawionego na pastwę napalonych Polek, dokładnie takich samych jak ja. On niech też ogląda moje zdjęcia na instagramie, jak pozuję w imprezowej otoczce z kolesiami, którzy wizualnie dają radę. Przecież nie wie, że tak naprawdę to mój kuzyn i jego chłopak gej. Niech widzi, że musi się starać, a co za tym idzie chodzić z telefonem w łapie, tak jak ja. 
Na szczęście wyrosłam już z wieku, kiedy na każdym wyjeździe poznawałam innego Enrique, i na szczęście żaden Enrique nie okazał się Muhammadem, który tylko czeka na zagubione turystki. Jednak z internetowych rozmów nie wyrosłam. Obecny facet, chociaż poznany w całkiem interesujący, a wręcz powiedziałabym romantyczny sposób, również musi chodzić z telefonem przy dupie. No bo jak to tak, pójdzie gdzieś z kolegą, czy nie daj Boże z koleżanką, a ja mam nie wiedzieć gdzie? I ma mi nie meldować, kiedy przekroczy próg swojego mieszkania, żeby mieć pewność, że wrócił o tej godzinie, o której zapowiadał? A skąd ja mam wiedzieć, czy przekroczył go sam? Wolę wiedzieć, tak jest bezpieczniej. Najlepiej niech wyśle mi zdjęcie pustego łóżka, z dopiskiem, że żałuje, że mnie tu nie ma. Ale czy to ma jakikolwiek sens? Niby po co mi to wiedzieć? Przecież nie jest dzieckiem, trafi do domu. No więc po co mi kontrola 24 godziny na dobę? Zresztą, jak będę chciała wiedzieć co jadł na obiad, co dzisiaj oglądał, z kim był, co robił - to wiem, gdzie mieszka. 
Jakie to śmieszne, że kiedyś, kiedy człowiek chciał napić się wódki - szedł do sklepu, kupował ją, a później szedł pod drzwi swojego kumpla, dzwonił dzwonkiem, on wychodził i pili. Ewentualnie jeżeli go nie było, siadał na progu i na niego czekał. A teraz? 
Zastanów się, kiedy ostatnio ktoś Cię odwiedził bez zapowiedzi. Albo kiedy Ty odwiedziłeś kogoś. Bo ja tylko wtedy, kiedy byłam dzieckiem i nie miałam telefonu. Teraz wszystko trzeba umawiać, wszyscy ze sobą piszą. Wszyscy wiedzą co robisz, z kim, jak.
Kiedyś ludzie spotykali się po latach i mieli o czym rozmawiać. A teraz? Wiesz co robi Twój kolega, z którym siedziałeś w ławce w pierwszej klasie podstawówki, wiesz jak wygląda nowa dziewczyna Twojego ex, wiesz gdzie zabiera ją na randki, jakie kupuje jej prezenty. Wiesz też, kiedy się rozstają.
Teraz pomyśl o tym, co było, kiedy Twoja babcia rozstała się z chłopakiem. Przestawali do siebie pisać. Babcia mogła się tylko domyślać, że on ma dziewczynę, albo ktoś jej mógł o tym powiedzieć. Nie widziała na fejsie jak się im układa, więc nie trzymała kciuków za to, żeby się rozstali. Bo jakby się rozstali to ona i tak by się o tym nie dowiedziała, no to co to za frajda?
Ja wiem, że to się nazywa postęp, i nie unikniemy tego. Nawet nie ma potrzeby tego unikać. Tak jest fajnie, jest wygodnie. Ale mniej prawdziwie. Więc ja sobie rzucam wyzwanie, które to owo wyzwanie głosi: ogranicz kontakt przez facebooka, tępaku! Nawet nie wiesz ile cię omija. Ludzie są piękni, patrz im w oczy i słuchaj ich, dotykaj! Przypominam sobie jaki głos ma mój kolega z gimnazjum i jestem z nim już umówiona. A do mojego ukochanego napisałam list, z którym rano pobiegnę na pocztę! Ale będzie cudnie!


6 komentarzy :

  1. Takie mamy czasy, no. Przywykliśmy, że da się więcej to i robimy więcej. Jasne, że listy miłosne i romantyczne rozłąki brzmią super w starych historiach, ale w telefonach to chyba nic złego jednak nie ma. Nie jestem orędowniczką spamowania na fejsie, ale myślę, że fajnie mieć stały kontakt. Oczywiście do czasu, kiedy to zwykła rozmowa, a nie kontrolowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od wczoraj już nie jestem tego zwolenniczką :D myślę, że na dłuższą metę to nie zda egzaminu, ale jest fajniej ;)

      Usuń
  2. Myślę, że przyszły takie czasy :). Sama nie jestem zwolenniczką przenoszenia znajomości na Fb. Wolę korzystać z sms-ów. Niestety facebook jest dosyć powszechny i wygodny od wielu, wielu lat :). Sama zamiast korzystać z fb wolę wyjść z ukochanym na spacer, porozmawiać, popatrzeć mu w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwiedzenie kogoś bez zapowiedzi kończy się obecnie pocałowaniem klamki ;) Przynajmniej ja tak miałam ostatnieb dwa razy jak próbowałam wiec się poddałam :)

    Pozdrowionka,
    Smiley
    https://www.facebook.com/SmileyProjectPL/

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie jest kwestia mediów, tylko tego, że życie przyspieszyło. Nasze pokolenie jest przyzwyczajone do życia w biegu i dostawania wszystkiego natychmiast. Nie musisz czekać, aż wybrany film zostanie wyemitowany na którymś z kilku kanałów telewizyjnych - masz ochotę go obejrzeć, to oglądasz przez internet. Chcesz się z kimś podzielić radosną nowiną, to do niego dzwonisz, albo piszesz na FB, zamiast wysyłać list, na który odpowiedź otrzymasz za dwa tygodnie. Poznasz kogoś, to nie musisz czekać na kolejną okazję do spotkania, tylko wyszukujesz go na fejsie i od razu możesz złapać z nim kontakt.

    Taka jest nasza rzeczywistość: nie musimy na nic czekać, wszystko możemy dostać teraz, już, natychmiast. Ale to nie znaczy, że teraz jest gorzej - jest inaczej. Większość ludzi z naszego pokolenia, gdyby przeniosła się do czasów, w których nasi dziadkowie byli młodzie, zginęłaby marnie. :)

    P.S. Wiem, że to o Muhammadzie miało być żartobliwe, ale wydaje mi się, że troszeczkę za ostro wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem w ogóle nie ostro, ale jeśli tak uważasz to nawet lepiej ;) Myślę, że kilka lat temu nie zwróciłabyś na to uwagi. Teraz na świecie dzieją się takie akcje, że to imię kojarzy się tylko z jednym, ale obydwie dobrze wiemy, że kojarzy się prawidłowo. Czasem trzeba wyjąć kij z wiadomej dziury ;)

      Usuń